Sezon treningowy 2018/2019 w Zabrzu

Już niedługo po wakacyjnej przerwie zaczynamy nowy sezon treningowy. W sekcji zabrzańskiej treningi na hali MOSiR (Matejki 6) ruszają w pierwszym tygodniu wrześniam, treningi w Biskupicach w sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 40 Specjalnej (Bytomska 94) starują w drugim tygodniu września.


MOSiR grupa dziecięca:

poniedziałki i czwartki 16:30 – 17:45 poziom 7.5
Dzieci 8 – 13 lat
Sensei:  Kamil Krzemiński  pierwsze zajęcia: 03.09.2018


wtorki i piątki 16:30 – 17:30 poziom 7.5
Dzieci 4 – 8 lat
Sensei Marek Korbel  pierwsze zajęcia: 04.09.2018

 

MOSiR grupa młodzieżowa i dorosła:

poniedziałki i czwartki 18:30 – 20:00 poziom 7.5
Sensei:  Kamil Krzemiński
pierwsze zajęcia: 03.09.2018


 

 

Biskupice – grupa dziecięca:

wtorki i piątki 17:00 – 18:15
Sensei:  Kamil Krzemiński
pierwsze zajęcia: 11.09.2018


 

 

ZAPRASZAMY !

Informacje o treningach sekcje w innych miastach: www.aikidoka.pl

Katana

 

 Miecz to w/g mniemania wielu ludzi klasyczna broń samurajska, lecz jak podają źródła to łuk, a nawet włócznia były ważniejsze. Jednak zdanie to chciałbym odnieść do okresu z przed władania Tokugawy Ieyasu, a nawet wcześniej, czyli do czasów kiedy to ważniejszą stawała się broń bardziej przydatna na polu bitwy. A teraz bez innych większych ceregieli przedstawiam miecz:
Historia państwa japońskiego na stałe związana jest z mitologią miecza. Jeszcze w XX wieku samuraje szli do ataku z mieczami. Japońskie miecze są jednak dla nas, mieszkańców zachodu legendą, znaną najczęściej z filmów Akiry Kurosawy. Kształt mieczy znany z ekranu jest produktem długiej ewolucji. Najstarsze, pochodzące z VII w. miecze mają klingi proste i jednostronne, wytapiane były zaś z jednej sztuki metalu. Późniejsze miecze, także żelazne, były długie i proste, w odróżnieniu od średniowiecznych – lekko zakrzywianych. Taki kształt klingi znany był dopiero w końcu IX w. Pierwowzór miecza przywędrował, jak większość rzeczy, z Chin. Chińskie słowo chien (miecz obosieczny) jest pierwowzorem japońskiego ken, zaś dao stworzyło japońskie to (miecz o jednym ostrzu), by w końcu zlać się w nazwę katana. Najstarszym mieczem o zakrzywionej klindze wywodzącym się bezpośrednio od obosiecznego ken był jintachi – długi, ciężki miecz wojenny stosowany tylko w trakcie bitew, noszony w marszu przez pachołka. Od niego pochodzi tachi o długości ok. 3/4 m. Tachi wieszany był przy pasie, wiązany za pomocą sznurów, które przechodziły przez ryfki (małe kółeczka) przy pochwie. Ten sposób mocowania sprawiał, że tachi noszony był ostrzem w dół, katana natomiast był zatykana za pas ostrzem (yakiba) do góry. Pierwotnie to tachi był narzędziem walki – stąd nazwa techniki tachi dori (obrona przed mieczem). Katana był początkowo tylko przedmiotem rytualnym używanym do różnego rodzaju ceremoniałów. Później zaczął on zastępować ponad 2 metrowy miecz wojenny (daikatana). Daikatana noszony był przewieszony przez ramię i przymocowany do prawego boku, tak aby rękojeść wystawała nad ramię. Ostrze było skierowane w lewą stronę. Uzupełnieniem miecza długiego jest krótki miecz (wakizashi), który miał od 40 do 50 cm długości. Zyskał on nazwę „strażnika honoru”. Samuraj udający się do kogoś w gościnę musiał pozostawić długi miecz przy wejściu. Nie pozostawał jednak bezbronny, ponieważ za pasem spoczywał wakizashi. Służył on ponadto przy popełnianiu rytualnego samobójstwa czyli seppuku (lub harakiri). Krótkim mieczem dokonywano także dekapitacji (odcięcia głowy) pokonanym wrogom. Głowy traktowano jako trofea wojenne. Wspólnie katana i wakizashi tworzyły daisho. Zarówno długie jak i krótkie miecze miały szereg odmian. Chisa katana to miecz średniej długości używany na dworach. Tanto i yamadashi to dwa rodzaje sztyletów różniące się rodzajem gardy. Specjalną klingę miały yori tochi do przebijania zbroi. Himogatana to rodzaj sztyletu z najlepszej stali, kozuka to noże ukryte w pochwie wakizashi, kagai to rodzaj szpili pozostawiane w ciele zabitego jako znak rozpoznawczy. Niezrównana jakość japońskich mieczy jest efektem poszukiwań wielu pokoleń płatnerzy. Ich praca uznawana była za świętą, w trakcie prac przestrzegano odpowiedniego obrządku. Kowal przywdziewał uroczysty strój i wykonywał obrzędy mające odstraszać demony. W kuźniach pracowali nie tylko płatnerze : cesarz Mikado Gotoba (1183-1198) wykuł osobiście klingę swego miecza, pod okiem mistrza Ichimonji Norimune. Rozkwit sztuki płatnerskiej przypadł na wiek XII i XIII. Powstały wówczas rody mistrzów Kanehira, Sukehira, Takahira z Bizen, Yoshiie, Arikuni, Kanenaga z Kioto. Można do nich dołączyć również twórców kling – Masamune, Yoshimitsu i Yoshihiro. Każdy z tych rodów umieszczał swój znak na ostrzach mieczy. Technologie produkcji mieczy różniły się. Ich sekret i szczegóły chroniła święta przysięga składana bogom przez syna w obecności ojca. Podczas najważniejszych czynności kowal pozostawał w kuźni sam. Znana jest legenda o pomocniku mistrza Masamune, który chciał poznać temperaturę wody używanej do hartowania. Mistrz jednym cięciem odciął mu rękę. Technologia kucia klingi wiązała się z wytopem oraz odpowiednim doborem gatunków metali lub ich stopów, z poszukiwaniami żelaza lub piasku najwyższej jakości. Jedna z metod polegała na oplataniu żelaznego pręta niezliczonymi warstwami stali zanurzanej po każdym etapie w wodzie i oleju o odpowiedniej temperaturze. Powstawała w końcu sztaba złożona z kilku milionów warstw splecionej i skutej ze sobą stali przekładanej warstwami żelaza. Jednak np. Masamune stosował metodę tsukuri używając tylko stali. Najtrudniejszą czynnością było jednak nie wykuwanie klingi, ale jej hartowanie. Obłożone gliną ostrze było wielokrotnie rozgrzewane i studzone w wodzie o różnych temperaturach. W ten sposób powstawał hamon (linie hartowania) – jedyny w swoim rodzaju. Następnie ostrze gładzono na polanym olejem kamieniu, powtarzając tę czynność ponad 100 razy przez 50 dni. Gdy klinga zyskała należytą ostrość, mistrz składał na niej swój podpis. Przekonanie o tym, że w mieczu zawarta jest część duszy płatnerza było w Japonii tak silne, że powszechnie unikano mieczy pochodzących od ludzi niezrównoważonych. I tak np. miecze ucznia mistrza Masamune – płatnerza Muramasy (ur. 1341) przynosiły nieszczęście z powodu jego gwałtownego charakteru. Gdy w bitwie pod Sekigaharą Nagatake zabił Todę Shigemasę, rozłupując mu za jednym zamachem hełm i czaszkę, Tokugawa Ieyasu zapragnął obejrzeć tak świetny miecz. Ponieważ skaleczył się podczas badania broni, orzekł, że musi być to klinga Muramasy – jak się okazało – miał rację. Oczywiście istniały także katana przynoszące szczęście, bogactwa i potęgę – nazywano je hinken. Naturalnie miecze pochodzące od znanych mistrzów były bardzo drogie, dlatego znalazło się wielu chętnych do ich podrabiania. W celu zapobieżenia temu procederowi powstała klasa ekspertów (meikiki), którzy zajmowali się oceną jakości, pochodzeniem oraz wyceną miecza. Wydawali oni specjalne certyfikaty (orikami). Każdy katana posiadał małe nacięcia w okolicy tsuki (rękojeści), nadawane po przeprowadzeniu testu. Liczba cech świadczyła o jakości ostrza. Test polegał na ułożeniu ciał więźniów i przecięciu ich. W późniejszym okresie ciała zostały zastąpione snopkami słomy (makiwara). Liczba cech oznaczała liczbę ciał (snopków) przeciętych jednym cięciem. Ekspertyzy te stały się przywilejem znanych rodzin jak np. Honani – cenionych za wiedzę o mieczach od IX w. Pisemne potwierdzenia zaczęto wydawać dopiero w XII w. Miecz był dla samuraja wszystkim. W czasie długich podróży był przechowywany w specjalnym ochronnym futerale zwanym katana zutsu. W domu wojownika miecz znajdował się na honorowym miejscu obok równie cenionej zbroi. Kiedy samurai przyjmował u siebie ważnego gościa pokazywał swój miecz. Kwitła sztuka medytacji nad deseniem hartu klingi, który podziwiano i ze znawstwem kontemplowano. Sposób oglądania klingi i jej prezentacji był ustalony w każdym szczególe. Dotykano jej tylko przez czystą, jedwabną chustę. Nigdy nie obnażano ostrza do końca, wierzono bowiem, że jeżeli katana ujrzy światło dzienne, musi po nim spłynąć krew. Po zjednoczeniu Japonii w XVII w. pod władzą rodu Tokugawa w wytwarzaniu mieczy dokonują się znaczące zmiany. Ten rodzaj broni zaczyna wychodzić z użycia i staje się symbolem stanu rycerskiego. Pojawia się podział na stare miecze (koto) oraz nowe miecze (shinto). Miecz japoński jest częścią Japonii równie mocno jak kwiat wiśni czy rytuał parzenia herbaty. Jest częścią jej historii i kultury. Prawdą więc jest, że zaklęto w nim duszę japońskiego wojownika. 
W powyższym tekście podałem znaczenie wszystkich słów związanych z mieczem , więc wydaje mi się , że obejdzie się bez terminologii .Sztuka Walki przy pomocy tego oręża stała się wprost historyczna , a nawet legendarna … Któż nie słyszał o „słynnych” samurajach którzy przy pomocy miecza wyprawiali „niesamowite” sztuki …
Komentarze

Rodowód Aikido

Historia aikido jest zawikłana i pełna niejasności. Idzie tu bowiem o dzieje różnych szkół walki, które w ciągów wieków uzupełniały się wzajemnie i co charakterystyczne, zawsze związane były z pewną koncepcją filozoficzną, również eklektyczną, wchłaniające jedne, a odrzucającą inne poglądy, systematycznie zmieniającą się. Stąd dziej właściwego aikido dotyczą dopiero czasów nowożytnych, a konkretnie wieku XX, podczas gdy korzenie tej sztuki zdają się pośrednio sięgać do najdawniejszej historii Japonii. Akido jest to wybitnie defensywna sztuka walki obronnej. Wywodzi się z bojowej sztuki walki wręcz, nazywanej AIKI-JITSU. Pierwsze informacje o szkołach AIKI-JITSU pochodzą z IX w. Sztuka ta zawierała cały system blokad i zasłon, uników i ciosów zadawanych z kontry w precyzyjnie wybrane miejsca na ciele przeciwnika.

Twórcą najstarszej szkoły, która wiąże się z dzisiejszym aikido miał być książe Teijun, szósty syn cesarza Seiwa (850-880). Szczegóły dotyczące tej szkoły nie są znane – wiadomo tylko, iż przypisywano jej nazwę Daito Aikijitsu i że w odróżnieniu od „gminnych” technik ju-jitsu miała być sztuką elitarną, nauczaną wśród samurajów najwyższej rangi. Syn księcia Teijun – Tsunemoto, miał być tym, który wprowadził Daito Aikijitsu do klanu Minamoto. Tsunemoto – syn i uczeń mistrza Teijuna rozwinął technikę AIKI-JITSU o nowe elementy, kładąc szczególny nacisk na sztukę zachowania odpowiedniego dystansu, która miała uniemożliwić przeciwnikowi skuteczne władanie bronią. Na rozwój AIKI-JITSU miał wpływ powstały w XII w. system walki pod nazwa GEN-NO-HEINO (strategia rodu Gen), który ponadto obejmował technikę walki mieczem – KEN-JITSU.

Większe w tej mierze zasługi niektóre legendy przypisują Yoshitsune. Dane historyczne wskazują jednak na innego kontynuatora Daito Aikijitsu – niejakiego Yoshiie Minamoto. Będąc nieuleczalnie chorym Yoshiie Minamoto przekazał swą sztukę młodszemu bratu – Shinra Saburo Yoshimitsu. o tym z kolei mówi się, iż był człowiekiem o bardzo szerokich zainteresowaniach artystycznych i naukowych – kimś podobnym do Leonarda da Vinci. Z powodzeniem zajmował się astronomią, medycyną, geologią. Prowadził między innymi sekcję zwłok przestępców – znajomość mechaniki stawów skłaniała go do wykorzystania wiadomości anatomicznych w celu udoskonalenia wielu technik. Drugi syn -Yoshikiyo przenosi się do prowincji Kai, a wkrótce przez koligacje matrymonialne wchodzi do klanu Takeda, któremu przekazuje część tajników sztuki swego ojca. Od tamtej pory sztuka walki będzie rozwijać się zarówno w rodzie Minamoto jak i Takeda. Kolejne rozejście się dróg daito Aikijitsu nastepują w 1574 roku, kiedy to Kunigutsu Takeda zapoznaje się ze swą sztuką klanu Aizu.

Po latach wychodząca z jednego pnia technika różni się od pierwowzoru i spotykana jest w conajmniej trzech odmianach:

Aizu-todome – technika kontynuatorów Kunigutsu Takeda;

Daito-ryu – technika kontynuatorów starego Daito Aikijitsu wymieszana z elementami innych szkół. Najwybitniejszym mistrzem tej szkoły jest Goto Tadaemon Tadayoshi, (1644-1736) – w pewnym okresie nauczyciel klanu Aizu;

Takeda-ryu – technika kontynuatorów Yoshikiyo, która najwybitniejszego mistrza znalazła w osobie samuraja – filozofa – Takeda takumi no Kamisoemon (1758-1853).

Aby sprawę jeszcze bardziej zawikłać, dodajemy, że Kamisoemon opracowuje doktrynę filozoficzną zwaną „aiki in yo ho” i stopniowo zaczyna się ona nierozerwalnie wiązać z wymienionymi trzema stylami. Ta mieszanka nosi nazwę „oshikiushi” i najpełniej jest kontynuowana w obrębie klanu Aizu.

Z początkiem okresu Meiji ginie wiele tradycji – oshikiushi stopniowo ulega zapomnieniu, czy też może po prostu nie jest znana nowemu społeczeństwu. Największe zasługi dla przechowania tej techniki i przeniesienia jej przez burzliwy okres modernizmu miał kapłan kultu Shinto – Saigo Tanomo Chikamasa (1829-1905). Miał on w okresie Meiji poważne konflikty z policją – oficjalne założenie szkoły, w której można by przekazywać tradycje oshikiushi, jest więc niemożliwe. W tej sytuacji Tanomo poczyna poszukiwać zaufanego a uzdolnionego młodego człowieka, który mógłby się stać spadkobiercą skarbu rozwijanego i zazdrośnie strzeżonego przez tyle wieków.

Własciwą osobą wydaje się być nadzwyczaj utalentowany Saigo Shiro, ten sam, który w 1886 roku przyczynił się do błyskotliwego zwycięstwa Kodokanu nad Yoshin-ryu. Trenuje on jednocześnie oshikiushi i Tenjinshino-ryu, a później oshikishi i judo u Jigoro Kano. Kilka lat później zarysowuje się jednak ostry konflikt pomiędzy oshikiushi a judo – konflikt złożony, ale z wyraźnym podtekstem ekonomicznym. Czasy są ciężkie i z najwyższym trudem zdobywa się środki do życia. Marzeniem każdej szkoły jest uzyskanie od policji prawa nauczania, gdyż przez okres, na jaki opiewa zawarta umowa, szkoła ma zabezpieczony byt. oczywiści o taką pozycję ubiegają się różne szkoły, a rywalizacja między nimi jest bardzo ostra. Saigo Shiro nie chcąc wybierać pomiędzy Saigo Tanomo a Jigoro Kano wyjeżdża z Tokio i poświęca się kyudo (strzelanie z łuku). Tanomo rozpoczyna więc energiczne poszukiwania następnego kandydata o kwalifikacjach odpowiednich, aby powierzyć mu tajemnice oshikiushi. Tym kandydatem staje się Sokaku Takeda, znakomity szermierz zakochany w ken-jitsu, posiadający też pewną wiedzę o technikach Takeda-ryu. 

Przyjaźń pomiędzy uczniem a nowym mistrzem szybko się zacieśnia, zwłaszcza, że obaj mają podobne poglądy polityczne i kłopoty z modernistami. Habersetzer pisze na przykład, że Takeda, w okresie kiedy noszenie miecza było zabronione, lubił przechadzać się „pod bronią” ulicami Tokio demonstrując swoje przywiązanie do tradycji. Saigo Tanomo zdaje sobie jednak sprawę, że epoka miecza bezpowrotnie odchodzi – w tej sytuacji pozostawieni tajemnic oshikiushi w rękach zajadłego tradycjonalisty nie wróży przetrwania techniki. Nie ma jednak innego kandydata – latami przekonuje więc Sokaku Takedę, aby porzucił miecz i skoncentrował się na sztuce walki bez broni. Przekonany w końcu Takeda ciągnie jednak za sobą łańcuszek kłopotów z policją i postanawia wyjechać na Hokkaido – japoński „dziki zachód” aby rozpocząć nowe życie. Tam, w zmieniającej się stopniowo sytuacji politycznej, czyni starania o otwarcie własnego dojo. Ten cel osiąga jednak dopiero jego syn – Takimune Takeda, który zakłada szkołe w Abashiri i naucza w niej oshikiushi pod nazwą daito-ryu.

Tu trzeba wprowadzić na scenę mistrza Morihei Ueshiba (1883-1969). Około 1901 młody Ueshiba pobiera instrukcje kito-ryu od Tozawa Tokusaburo. Wskutek zbyt wczesnego rozpoczęcia bardzo intensywnych treningów ma kłopoty ze zdrowiem i musi przerwać je na dwa lata. Później podejmuje naukę walki wręcz w dojo Nake Masakatsu – oryginalnego nauczyciela, który będąc zarazem instruktorem szermierki wpaja w Ueshibę przekonanie, że techniki miecza mają wyraźny związek z walką wręcz. W 1910 roku Ueshiba jedzie na Hokkaido, a pięć lat później przypadek kontaktuje go z Sokaku Takeda – również człowiekiem, który od szermierki przeszedł do walki wręcz. Daito-ryu Takedy robi wielkie wrażenie na Ueshibie. W jego umyśle tworzą się zręby nowej techniki. Jej ostateczny kształt Ueshiba odkrywa jednak dopiero dzięki kontaktowi z filozoficzną doktryną Wanisaburo Doguchi, która mówi między innymi o świecie pełnym miłości dla bliźniego i dobroci dla wszystkich. Przejety tym Ueshiba postanawia stworzyć sztukę walki będącą tak łagodną, jak tylko jest to możliwe do osiągnięcia, a zarazem nadzwyczaj skuteczną. Ta nowa sztuka ma być „orędziem pokoju przekazywanym przez sztukę wychodzenia z wojny”. Celem AIKIDO nie jest walka z przeciwnikiem, ale z samym sobą. Mistrzowie twierdza: Niebo i Ziemia są jednym. Opanowanie sztuki walki oznacza posłuszeństwo względem praw Nieba i Ziemi, czyli Natury. Jeśli poprawnie rozumiesz i słuchasz praw Natury i przenosisz jej rozkazy, staniesz się jej integralna częścią i ktoś, kto atakuje ciebie, będzie atakował samą Naturę. Dlatego AIKIDO niejednokrotnie nazywa się sztuka wojenna bez walki.

Źródła:

Jerzy Miłkowski, Sztuki i sporty walki dalekiego wschodu, Warszawa 1987 

Komentarze
Brak komentarzy.
bottom

Historia zabrzańskiego Dojo

 

Początki zabrzańskiego Dojo nikną w mrokach historii naszej metropolii. Odkrycia archeologiczne w grobowcach dawnych wojowników wskazują jednak na datę 2 września 1993 r. n.e. W tym okresie na sali MOSiRu ZABRZE czynione było AIKIDO AIKIKAI, zaś drużynę dzielnych wojów prowadził Sempai Piotr Głąb. Wtedy wierzyłem jeszcze wyłącznie w moc KUNG-FU (Chan-Shaolin -Si oraz Dju -Su ) . Z nadmiaru wolnego czasu, oraz dla uzupełnienia swojej praktyki zacząłem stawiać pierwsze kroki na drodze AIKI wymieniając swoje doświadczenia z wojami z MOSiR-u. To właśnie Pior sprawił, że zainteresowała mnie praca nad „wirującą sferą” AIKI. W roku 1993 zostałem zaproszony przez Piotra i jego uczniów na seminarium ze śp. Soke E.W.J.Strattonem (9 dan) z INSTYTUTU SHUDOKAN AIKIDO. Po tym seminarium, gdzie Soke Stratton własnoręcznie rozwiał wszelkie moje wątpliwości, ostatecznie uwierzyłem w AIKIDO.

W roku 1996 otworzył Dojo na Uniwersytecie Śląskim, rozpoczynając tym samym treningi w Katowicach. Ja natomiast pozostając wierny tradycji zabrzańskiego grodu objąłem pieczę nad wojami z MOSiR-u. Były to początki Stowarzyszenia INSTYTUT SHUDOKAN AIKIDO POLSKA. W 1998 roku, wraz z moimi przyjaciółmi – instruktorami z innych naszych klubów, zdałem przed Soke Strattonem egzamin na shodan (pierwszy dan).

Po śmierci naszego mistrza współpraca z uczniami Soke przestała się rozwijać. Wspólnie z pozostałymi instruktorami podjęliśmy wówczas decyzję by ją przerwać i powrócić do korzeni. W roku 2002 zdaliśmy egzaminy na shodan przed senseiem H. Nagano i zaczęliśmy praktykować AIKIDO w systemie YOSHINKAN, co wytrwale czynimy do dnia dzisiejszego.

Wkrótce nawiązaliśmy również współpracę EUROPEJSKĄ FEDERACJĄ YOSHINKAN AIKIDO oddając się pod bezpośrednią opiekę Shihana K.Terady (9 dan), a niedługo potem, w kwietniu 2005 roku nasze Dojo stało się członkiem międzynarodowej organizacji SHINKENDO pod kierownictwem Kaiso T. Obaty.
Niestety, z czasem rozeszły się nasze drogi z EUROPEJSKĄ FEDERACJĄ YOSHINKAN AIKIDO. Na prośbę  Seiko-Shihan K.Terady (9 dan) podjęliśmy starania by powołać do życia organizację YOSHINKAN SEISEIKAI AIKIDO POLSKA, działającą obecnie pod osobistym nadzorem Shihan  MATSUO MASAZUMI (8 Dan AYF), który po śmierci Seiko- Shihan K.Terady ( 9 dan ) objął kierownictwo nad strukturami YOSHINKAN SEISEIKAI AIKIDO na całym świecie.

MATSUO Sensei co najmniej 2 razy w roku, regularnie odwiedza nasze Dojo, dzięki czemu możemy pewniej kroczyć drogą BUDO, a nasza organizacja oparta o jasne i przejrzyste zasady prężnie rozwija się tak w kraju, jak i zagranicą.
Do dnia dzisiejszego podążamy drogą wytyczoną przez  Seiko-Shihana K.Teradę pod osobistą opieką i kierownictwem Shihana  MATSUO.

Treningi aikido – czy są dla mnie?

Nowy sezon treningowy to często czas decyzji czy rozpocząć treningi swoje lub swoich pociech. Aikido to sztuka walki łącząca w sposób harmonijny ciało i umysł ćwiczącego. AI – harmonia, KI – siła wewnętrzna DO – droga, czyli droga do zharmonizowania siły wewnętrznej. Wbrew obiegowym opiniom aikido jest niezwykle skuteczną metodą samoobrony – poprzez wyrobienie właściwych reakcji, stosowanie wytrącenia atakującego z równowagi, dźwignie na stawy, rzuty, trzymania i kontrole. A przy tym zakłada, że napastnik nie powinien odnieść niepotrzebnych obrażeń.

Zobacz: Dlaczego trenuję aikido

Przedstawiamy kilka ogólnych zasad panujących w naszym Dojo.

1. Zawsze możesz zacząć

W zabrzańskiej sekcji trenujemy razem, niezależnie od poziomu zaawansowania. W takim systemie osoby poczatkujące mają okazje być uczone przez swoich dłużej trenujących kolegów i koleżanki. Starsi stażem natomiast mogą sprawdzić działanie swoich technik z osobami mniej doświadczonymi, co uwierzcie nie jest wcale łatwe.

Pierwsze zajęcia są niezobowiązujące, dotyczy to zarówno dzieci jak i dorosłych. „Nowi” biorą udział w normalnym treningu, a decyzję czy będą kontynuować podejmą potem.

Dlatego każdy moment jest dobry by zapisać się na zajęcia! Jeśli nie masz czasu 2x w tygodniu – zacznij od jednego dnia.

Zobaczysz, że warto.

Prowadzimy zajęcia dla dzieci i młodzieży na zabrzańskiej hali MOSiR oraz w Biskupicach, a dla dorosłych i starszej młodzieży – na hali MOSiR. Zobacz: Treningi Aikido w Zabrzu.

3. Zajęcia są dla wszystkich, niezależnie od wieku i masy ciała

W Aikido nie ma znaczenia wzrost czy waga trenującego. Techniki wykorzystują siłę przeciwnika i ruch całego ciała. Im większy jest więc przeciwnik i mocniej zaatakuje, tym lepiej techniki działają. Poza tym są przystosowane do Japończyków, którzy specjalnie potężni nie są 😉.

Lubię Aikido, bo nie zakłada konfrontacji w postaci walki z drugą osobą, a kładzie nacisk na swój rozwój i doskonalenie. Dlatego bezpiecznie można trenować od małego dziecka do późnych lat.

Oczywiście zajęcia są zróżnicowane – inne w grupach dziecięcych i młodzieżowe, inaczej prowadzi się je dla dorosłych.

Najmłodsze grupy to te prowadzone przez Sensei’a Marka Korbela na hali MOSiR (wtorki i piątki 16:30 – 17:30) oraz w Biskupicach prowadzone przez Sensei’a Kamila Krzemińskiego (wtorki i piątki 17:00 – 18:15). Starsze dzieci i młodzież (do 13 lat) zapraszamy w poniedziałki i czwartki 16:30 – 17:45, a starszą młodzież i dorosłych w poniedziałki i czwartki  na godzinę18:30 – 20:00 do Sensei’a Kamila.

2. Kobiety są mile widziane

Trenujące panie zwykle dobrze sobie radzą, a większość posiada już wysokie stopnie lub są instruktorami.

Wiosną tego roku były zorganizowane zajęcia samoobrony dla pań. Trwały miesiąc – a panie mogły w tym czasie uczęszczać na „zwykle” treningi. Dzięki temu miał możliwość trenowania z naszymi panami i trenującymi koleżankami i sprawdzenia działania uczonych technik, tym bardziej że w tym czasie przebieg treningów dostosowany był do programu kursu.

 

4. Dostępność

Porównując z uprawianiem innych aktywności ruchowych czy sportów – to niewymagające finansowo zajęcia.
Niewysokie opłaty miesięczne, możliwość trenowania niezależnie od warunków pogodowych, prosty strój (trenuje się boso, w Dogi – a na początek wystarczy zwykły strój sportowy) sprawiają, że zajęcia są dostępne dla każdego!

” Stowarzyszenie IRIMI wspiera też dzieci / osoby z trudniejszą sytuacją materialną – dofinansowując zajęcia, wyjazdy na obozy czy organizując transport.
Prowadzone też są raz w tygodniu bezpłatne zajęcia dla dzieci w Świetlicy na Zandce.

      

 

Zobacz film z pokazu: