47 Rōnininów – Honor, który przekroczył czas

47 Rōnininów – Honor, który przekroczył czas

W historii Japonii niewiele opowiadań pozostawiło ślad tak głęboki jak 47 Ronin. Ich historia jest nie tylko opowieścią o lojalności i determinacji, ale także odzwierciedleniem wartości, które zdefiniowały ducha bushid ō ( 武士道).
W 1701 roku pan Asano Naganori został zmuszony do popełnienia seppuku po konflikcie z Kirą Yoshinaką, wyższym urzędnikiem sądowym. To pozostawiło ich samurajów bez pana, zmieniając ich w ronina ( 浪人). Przez dwa lata tych 47 wojowników ukrywało swoje zamiary pod pozornie normalnym życiem. Ale w 1703 roku dokonali zemsty, atakując rezydencję Kiry i oddając jego głowę przed ołtarzem Asano.
Historia 47 R ōnin przewyższyła się, ponieważ reprezentuje dylemat pomiędzy posłuszeństwem wobec prawa a niezachwianą lojalnością wobec ideału. Jego działanie nie było zwykłym wyrównaniem rachunków, ale potwierdzeniem kodeksu życia: obowiązku ponad przetrwanie.

Nawet dziś, we współczesnej Japonii, jego grób w świątyni Sengaku-ji jest symbolem oddania. Wieki później ta historia nadal inspiruje książki, filmy i debaty na temat znaczenia honoru. W świecie, w którym wartości zdają się ciągle zmieniać, determinacja tych wojowników przypomina, że niektóre zasady są wieczne…

III Memoriał pamięci Romana Senseia!

W tym roku w dniach 21-23.11.2025 roku odbędzie się III Memoriał pamięci Romana Senseia (4 dan).

Tym razem treningi odbywają się w dwóch lokacjach:

📍Dojo-Cho Gliwice-Sośnica (ul. Wiślana 44)
📍Dojo Zabrze (SP 15, ul. Czołgistów 1)

Treningi poprowadzą:

  • Michał Wachowicz Shihan-dai (5 dan) WEFYA🇵🇱
  • Kamil Krzemiński Shihan (7 dan) 🇵🇱
  • Rafał Wilk Shihan (7 dan) 🇵🇱
  • Michał Gajda Sensei (5 dan) 🇵🇱
  • Olga Kozlovska Sensei (4 dan) 🇺🇦

Wszystkie informacje u instruktorów

Ensō – krąg, który zostaje w człowieku

Ensō – krąg, który zostaje w człowieku

Na pierwszy rzut oka ensō (円相) wygląda jak zwykły, niedbale namalowany pędzlem okrąg. Jeden gest, jedna kropla tuszu, jedno zetknięcie z papierem. A mimo to ten prosty znak ma w kulturze Japonii wyjątkowe znaczenie. Nie przedstawia niczego konkretnego ani nie symbolizuje żadnej rzeczy. Jest zapisem chwili — momentu, w którym ruch ręki, oddech i świadomość stają się jednym. Gdy patrzymy na ensō, nie widzimy tylko kształtu. Widzimy ślad czasu: miejsca, gdzie pędzel był cięższy, gdzie zadrżał, gdzie zwolnił. Widzimy człowieka uchwyconego w akcie obecności.

Dziś okrąg ten wszedł do popkultury. Można go spotkać na tatuażach, kubkach, w reklamach i poradnikach o równowadze wewnętrznej. Nie ma w tym nic złego — znaki wędrują tam, gdzie potrzebuje ich kultura. Warto jednak pamiętać, że ensō nie powstało po to, by zdobić ściany czy ilustrować „dobry nastrój”. Dla mnichów zen było zapisem chwili prawdziwej obecności — świadectwem „tu i teraz”. Nie miało łagodzić stresu, relaksować ani poprawiać nastroju. To współczesne potrzeby, które przyszły dużo później. Oryginalne ensō pokazuje życie takie, jakie jest — bez prób jego ulepszania czy kontrolowania. I w tym właśnie tkwi jego moc. Gest i znaczenie są tu jednym.

Dla mnie ensō przypomina, że spokój, jasność i sens nie znajdują się gdzieś w przyszłości, w doskonalszej wersji mnie. Są dokładnie w tej chwili, która właśnie trwa. To, czy ją dostrzeżemy, zależy tylko od naszej uwagi, nie od listy zadań. Ensō przekazuje tę prawdę tak, jak przystało na zen — bez słów. Jeden oddech, jeden ruch, jeden ślad. I może dlatego, mimo że świat się tak zmienił, ten prosty okrąg wciąż potrafi zatrzymać wzrok. I czas.

TO NIE BYŁO TYLKO MIEJSCE DO TRENINGU

W starożytnej Japonii dojo nie było miejscem, do którego można „zrobić działalność”. Był sercem społeczności. Wchodził boso, zamiatał podłogę zanim się zaczęło, i machał czołem do podłogi, nie według protokołu… ale ze zrozumienia.
Zrozumienie, że ta podłoga nie była zwykłą podłogą. To była przestrzeń poświęcona polerowaniu charakteru przez ciało.

Starożytni nie mówili o poczuciu własnej wartości ani motywacji. Mówili o shugy ō ( 修行): trwała praktyka bez skrótów, z całą duszą w każdym geście.
Dojo stanowiło wojowników, ale także kształtowało obywateli. Nauczyłeś się upadać bez złamania się. Poddać się bez poddawania się. Bić bez nienawiści. Zdecyduj się z ciałem niż językiem.

Tam dzielono pot, milczenie i co najważniejsze: przykład.
Ponieważ nie ma słowa, które nauczy więcej niż sposób, w jaki ktoś macha, podwoi hakamę lub pomaga podnieść tego, kto upadnie.
Dziś wielu uważa, że dojo to sala, w której tworzone są techniki.

Ale jeśli dobrze to rozumiesz, to jest coś innego:
Lustro. Kuźnia. Szkoła bez słów…