TO NIE BYŁO TYLKO MIEJSCE DO TRENINGU

W starożytnej Japonii dojo nie było miejscem, do którego można „zrobić działalność”. Był sercem społeczności. Wchodził boso, zamiatał podłogę zanim się zaczęło, i machał czołem do podłogi, nie według protokołu… ale ze zrozumienia.
Zrozumienie, że ta podłoga nie była zwykłą podłogą. To była przestrzeń poświęcona polerowaniu charakteru przez ciało.

Starożytni nie mówili o poczuciu własnej wartości ani motywacji. Mówili o shugy ō ( 修行): trwała praktyka bez skrótów, z całą duszą w każdym geście.
Dojo stanowiło wojowników, ale także kształtowało obywateli. Nauczyłeś się upadać bez złamania się. Poddać się bez poddawania się. Bić bez nienawiści. Zdecyduj się z ciałem niż językiem.

Tam dzielono pot, milczenie i co najważniejsze: przykład.
Ponieważ nie ma słowa, które nauczy więcej niż sposób, w jaki ktoś macha, podwoi hakamę lub pomaga podnieść tego, kto upadnie.
Dziś wielu uważa, że dojo to sala, w której tworzone są techniki.

Ale jeśli dobrze to rozumiesz, to jest coś innego:
Lustro. Kuźnia. Szkoła bez słów…

IDŹ JAK WOJOWNIK, ŻYJ JAK CZŁOWIEK

Wysoki czoło. Plecy prosto. Ciało zrelaksowane. Nawet jeśli wszystko będzie kosztowało.

Sztuki walki to nie sport. To też nie terapia. To styl życia. Konkretny sposób na stawienie czoła temu, co Cię powstrzymuje – wewnątrz i na zewnątrz – bez tracenia formy, bez schylania głowy i bez wymyślania wymówek.

Trening to nie tylko ruch. To nauczyć się reagować, kiedy chcesz się poddać, upaść bez złamania i podnieść się bez nikogo, kto musi ci klaskać.

Każda technika, którą powtarzasz, jest lekcją o sobie samego. Każde uke, które ci rzuca, pokazuje ci, gdzie przenika twój strach. I każdego dnia, gdy idziesz do dojo – niezależnie od tego, czy jesteś zmęczony, sfrustrowany czy nie chcesz – mówisz światu bez słów: nie daję się znieść.

Tu nie chodzi o wygrywanie. Chodzi o to, żeby się nie złamać. Do polerowania. Bycie na osi, kiedy łatwo byłoby krzyczeć, uciekać lub obwiniać kogoś innego.

A kiedy wszystko wydaje się być pod górkę…
Powrót do podstaw: wysoko czoło, plecy prosto, zrelaksowane ciało.
I jeszcze jeden krok. Bez narzekania…

Wywiad z Mariye Takahashi, Aikido Journal, nr 120

Wtedy powiedział: „Zanim odejdziesz, chcesz mnie o coś zapytać? «
Powiedziałem po prostu: „O-Sensei, czym jest Aikido? «
Jego odpowiedź brzmiała: „Cóż, pozwól, że ci to napiszę, a pewnego dnia będziesz mógł to przeczytać i zrozumieć”. To, co napisał, to słowa „trening intelektualny, trening fizyczny, trening cnoty, trening ki. Wszystko to tworzy praktyczną mądrość”. Dodał, że to nie zadziała, jeśli zawiedzie, nawet jeśli to jeden z tych punktów, że brak któregokolwiek z nich sprawi, że wszystko zostanie na niczym i nieuchronnie spowolni rozwój osobisty w jego globalizacji. Zawsze trzeba było zachować harmonijną równowagę pomiędzy tymi wszystkimi punktami

(Wywiad z Mariye Takahashi, Aikido Journal, nr 120.

Sekret dyscypliny: Kształtowanie Charakteru z każdą praktyką

Dyscyplina nie jest karą ani obowiązkiem, ale ścieżką, która przekształca intencję w działanie, a działanie w mistrzowskie. W sztukach walki każda powtórka, każdy upadek i każde podniesienie potwierdzają coś głębszego niż technika: wzmacniają wolę.

Prawdziwa nauka nie dzieje się w jednej chwili, ale w gromadzeniu niezliczonych momentów, w których wybiera się iść naprzód, zamiast się zatrzymać. Umysł pragnie natychmiastowych rezultatów, ale ciało uczy cierpliwości. To wytrwałość definiuje charakter.

Nauczyciel nie jest uznany za talent, ale za czas, który spędził bez przerwy. Nie odróżnia go siła, szybkość, inteligencja, ale niezachwiana konsekwencja tego, kto zdecydował się iść naprzód, gdy inni się zatrzymali…